piątek, 10 maja 2013

Bananowa kawa na ciepły dzień.

Bez foty, bo wypite. ;)

Mrozimy sobie pociętego na kawałki banana.
W chwili, kiedy najdzie nas na kawę wykonujemy następujące kroki.
- do kubka wsypujemy żądaną ilość kawy (ja niestety rozpuszczalną...)
- wrzucamy dwie kostki czekolady gorzkiej
- zalewamy gorącą wodą do 1/3 wysokości kubka
- wrzucamy kilka kawałków banana
- dolewamy mleka sojowego (czy jakie tam jest na stanie)

I wsio.
Banan po 3 minutach w kawie jest idealny do zjedzenia (co polecam), a kawa nabiera trochę bananowego posmaku i jest super chłodna.
Radość.

piątek, 3 maja 2013

Sos brzydki, ale dobry.

Jako fakt potwierdzający jego brzydotę niech posłuży komentarz naszego współlokatora: "byłem kiedyś na imprezie, przed którą jadłem arbuza..."

Co potrzebne:
- brokuł
- szkl mleka z orzechów włoskich
- kopiasta łyżka okary pozostałej z produkcji tego właśnie mleka
- kopiasta łyżka suszonych pomidorów posiekanych
- puszka pomidorów

- ząbek czosnku (przeciśnięty przez praskę)
- sól, ostra i słodka papryka

Jak postępować z wymienionymi składnikami...

Brokuła gotujemy do względnej miękkości.
Blendujemy, nie na papkę, ale tak, aby gdzieniegdzie ostały się mniej lub bardziej drobne różyczki.
Do brokułowej masy dodajemy resztę składników i podgrzewamy, żeby chwile pobulgotało.
Myśmy zjedli z kaszą gryczaną, ale z makaronem czy ryżem też powinno zadziałać.


(No dobra, nie wygląda aż tak tragicznie. Jak zabielona zupa pomidorowo brokułowa... czy coś...)

czwartek, 2 maja 2013

Ale draka, czipsy z buraka.

Robiliśmy sobie ostatnio nieco zmodyfikowane "puszkowe" burgery buraczane
(klik klik po oryginalny przepis)
(nasza wersja:
- buraki
- kasza jaglana
- zarodki pszenne
- mąka razowa
- cebula
- łuskany słonecznik
- olej
- sos sojowy i cała reszta...
i bardzo dały radę).

I ostało nam się buraków. Tych podłużnych. Fallicznych wręcz. Sztuk trzy.


Buraki pokroić na ultra cienkie plasterki (ok 1mm)(niech żyje coś zwane szatkownicą!), wymiąchać z oliwą, odrobiną octu balsamicznego, solą oraz ostrą i słodką papryką.
Rozłożyć pojedynczą warstwę na papierze do pieczenia.


Wstawić na samą górę do piekarnika nastawionego na 6, czyli zapewne ok 200 stopni.
I piec. Po ok 8 minutach przemieszać. Po kolejnych 8 zacząć uważać, bo skurczybyki się przypalają szybciej niż zostaną potem pochłonięte.
Wyjąć, przestudzić, jeść.


A. Gnojki się strasznie kurczą, więc wyszło ich mniej, niż bym chciała, aby wyszło... :<